J
est kryzys. Kryzys różnoraki. Kryzys jedności i kryzys tożsamości. Również kryzys idei i kryzys demograficzny. Rzeczywistość choć wirtualna, jest dynamiczna. Zmienia się, tak jak zmieniają się ludzie w tę rzeczywistość zaangażowani. Prowadzi to do napięć. Prowadzi to do nieporozumień. Niekiedy do rozłamów.
S
armacja ma za sobą niejeden tego typu kryzys. W centrum obecnego jest Wandystan i jego postawa. Jego nierespektowanie ogólnie przyjętych zasad współżycia kreślonych utrwalonymi legalnie zapisami prawnymi.
P
roblem pogłębia się coraz bardziej. Już nie chodzi tylko o kulturę języka lub też jej brak. Już nie chodzi o rzucanie tytułów pod książęce nogi. Już nie chodzi o zachowania graniczące z buntem.
J
aka ma być Sarmacja i jak się uporać z obecnym kryzysem? Na co możemy się zgodzić, a w czym nie wolno nam ustąpić? W obecnym kształcie Księstwo Sarmacji to związek wielu różnych kultur i stylów bycia. Powstaje pytanie, dlaczego po latach koegzystencji nagle taka rozbieżność między Sarmacja a Wandystanem? Czemu do tej pory jakoś udawało się budować razem, a teraz wszystko coraz bardziej staje na ostrzu noża?
J
ak daleko pozwolimy się lżyć i lekceważyć? Albo decydujemy się na demokratycznie wybierane władze i pozwalamy, aby one stanowiły prawo, którego przestrzegamy, albo mamy to wszystko gdzieś i idziemy w totalną anarchię. Wątpię jednak, aby był to dobry kierunek.
O
becne relacje są chore. Wydawać by się mogło, że to Sarmacja przystąpiła do Wandystanu, a nie odwrotnie. Gdyby rzeczywiście tak było, rację należałoby przyznać nie Sarmatom, a Wandejczykom. I to ich styl bycia byłby dominujący i obowiązujący. Na szczęście tak nie jest. Na szczęście, bowiem jeśli całe Księstwo miałoby przyjąć lekceważący wobec prawa styl bycia od Wandejczyków, cale prawo straciłoby jakąkolwiek racje bytu. Na szczęście kultura językowa wandystańczyków nie jest kulturą powszechną. Inaczej sarmacka agora stałaby się rynsztokowymi popłuczynami.
I
żeby było jasne: nie czepiam się tu konkretnie żadnej indywidualności, żadnej osoby. Opisuję swój punkt widzenia Wandystanu jako całości. Jako społeczności charakteryzującej się takim, a nie innym stylem bycia. Każdy z Wandejczyków jest inny. Są wśród Nich osoby i kulturalne, i inteligentne i wielce dla Sarmacji zasłużone. Są też jednak elementy pośredniego sortu, zaniżające średnią. Jednostki miernych lotów i braku kultury bycia. Bo trudno nazwać kulturą to, co ostatnio Wandejczycy sobą prezentują.
Z
atem, ku czemu dążymy? Ku jakiemu stylowi bycia? Czy obniżamy loty, zniżamy się do szmacenia języka? A może podnosimy poprzeczkę? Może stawiamy na coś więcej? Może chcemy demokracji i praworządności, a nie anarchii i warcholstwa?
C
zy zatem zatrzymywać Wandystan w ramach Księstwa na siłę? Nie uważam, ze należy się tak cennych i aktywnych osób pozbywać. Jeśli jednak nie ma możliwości dojścia do konsensusu, jeśli nie można wypracować zasad współistnienia i jeśli nie jest możliwe ich konsekwentne przestrzeganie, kontynuacji takiej unii nie widzę. Nic na siłę. Wolność Romku w swoim wandowym domku. Jeśli jednak przychodzisz wypowiadać się w przestrzeni publicznej Sarmacji, przestrzegaj zasad.
P
rzyznanie niepodległości wszystkim nacjom związanym z Sarmacją bynajmniej nie jest rozwiązaniem. Zmienia się jedynie płaszczyzna współpracy, ale bynajmniej nie rozwiązuje to problemu pieniaczy i buntowników. Tak się po prostu nie da. Albo coś nas łączy, albo razem wybieramy w wolnych wyborach władzę, która tworzy prawo i to prawo jest bezwzględnie przestrzegane, nawet jeśli jego wyroki są surowe, albo tak czy siak dojdzie do rozpadu Księstwa.
J
eżeli przyjmiemy dla całej Sarmacji wandejski styl bycia, jak wiele osób z nami pozostanie i jakiego rodzaju element pseudokulturowy będziemy przyciągać?
J
ak dla mnie postawa, jaką obecnie prezentuje nam Wandystan, jest co najmniej chora. Może emocje są obecnie zbyt gorące. Na pewno moje stanowisko tych emocji nie wystudza, lecz przeciwnie, podgrzewa. Cóż, czasem jednak milczeć nie warto. Lepiej jest wsadzić kij w mrowisko i doprowadzić do ostrej konfrontacji. Do wywalenia, co leży na wątrobie. Do oczyszczenia atmosfery.
S
armacjo, quo vadis? Dokąd podążasz? Jaką chcesz się prezentować w nadchodzącym 2014 roku? Jaki chcesz osiągnąć poziom? Stawiasz wyzwania czy idziesz na łatwiznę? Będziesz się rozwijać, czy chorować i karłowacieć?
S
koro chora tkanka wandejska nie chce poddać się leczeniu, skoro za nic ma legalne prawa wyroki, skoro za nic ma godności szlacheckie, może taką chorą tkankę społeczności sarmackiej trzeba usunąć? Może trzeba chorą tkankę odciąć?
P
rzymusić nikogo się nie da a ni nie powinno. Skoro Wandejczycy chcą być inni i zachować swój status quo na poziomie rynsztoka, cóż ich wola. Mają do tego prawo. We własnym gronie. We własnej piaskownicy. Pozostaje podziękować z głębi serca za włożony wysiłek w rozwój w przeszłości i życzyć szczęścia w osobnej przyszłości.
N
ie chodzi bynajmniej o to, aby się we wszystkim zgadzać i pozostawać jednomyślnymi i jednorodnymi. Ale różnić musimy się umieć. Różnić musimy się pozytywnie. Różnić się tak, aby poziom wzrastał, a nie się zaniżał. Mamy być. No właśnie, kim mamy być. Kim chcemy być?
M
oże moje stanowisko jest odosobnione. Może jestem w mniejszości. Może nie mam racji. Ale mam swoje zdanie. I z tym zdaniem można się nie zgadzać. Z pewnością tak a nie inaczej nazywając i określając sprawy narażam się wielu osobom. Niestety, choć niezamierzenie, ale tak niestety jest. Spory na płaszczyźnie ideowej niestety prowadzą czasem do animozji osobistych.
J
a chcę jednak innej Sarmacji. Sarmacji stanowiącej wzór, Sarmacji będącej wyzwaniem dla języka i kultury. Sarmacji odpowiedzialnej za swoje słowa i czyny. Sarmacji przede wszystkiej wolnej od rynsztokowych wulgaryzmów.
N
ie wszystkim to jednak odpowiada. Jesteśmy w centrum kryzysu. I musimy mimo wszystko znaleźć rozwiązanie. Albo się dogadać, albo się rozstać. Myśleć trzeba też dalekowzrocznie. Skoro obecnie mamy taki, a nie inny kryzys, niechaj rozwiązania będą długofalowe i pozwolą wypracować środki radzenia sobie z podobnymi kryzysami w przyszłości. Inaczej sytuacja się powtórzy wcześniej czy później.
M
amy niezła zagwostkę do rozwiązania na koniec bieżącego roku. Zagwostkę bolesną niewątpliwie. Wymawianie się, że rozejście się dróg Sarmacji i Wandystanu tylko pogłębi kryzys demokratyczny nie jest dobrą wymówka. Nie jest to rozwiązanie. Potrzebna jest bowiem dobra polityka zagraniczna. Dobra reklama. Potrzebna jest aktywna reklama. Nie możemy czekać, aż do nas ludzie przyjdą. Musimy im o nas powiedzieć. Musimy ich znaleźć. A gdy przyjdą, musimy ich zatrzymać. Musimy ich zachęcić do pozostania. I wdrożyć w nasze wirtualne realia. Skoro obecnie jest nas tak mało, to dlaczego? Czy problem leży w reklamie lub jej braku? A może formuła wirtualnego państwa się już przejadła? A może nowi się nie odnajdują, bo brak im wprowadzenia, brak im pomocnej dłoni? A może odpycha ich to, jak nas widzą? Może ludzie przychodzą, przyglądają się nam i wcale im się to nie podoba, co widzą? Może jest to okazja do zadania sobie bardzo fundamentalnego pytania: Kim jesteś dzisiejsza Sarmacjo i dokąd zmierzasz? Jaki koszt rozwoju możemy ponieść, a na co nie wolno nam się zgodzić? Idziemy naprzód, czy wykonujemy krok w tył? Podnosimy, czy obniżamy poprzeczkę?
Ten kryzys bierze się ze stwierdzeń jak powyżej, zamiast merytorycznej i konkretnej dyskusji.
Rozwiązanie tych dwu problemów rozwiąże problem demograficzny, choć nie ideologiczny. Spór ideowy pozostanie i jeśli się mu nie zaradzi, powróci ze zdwojoną siłą w przyszłości.
Z innej strony: ciągle toczony spór ideowy sprawia, że jest ciekawie. I nienudno.
Niestety, odmienny styl bycia Wandejczyków doprowadził do konfliktu w Księstwie, a działania obu stron do niepotrzebnej eskalacji. Zamiast rzeczowego sporu mamy teraz słowną walkę. Nie wiem, czy obecnie da się naprawić to, co się stało, choć szczerze mam taką nadzieję. Jednakże na pewno należy wyciągnąć wnioski co się stało nie tak.
Adamie Gabrielu Grzełązko - może jestem zwykłym, niedoświadczonym obywatelem, jednakże apeluję do Ciebie - pozbądź się mowy nienawiści. Nie obrażaj. Nie nazywaj Wandystanu chorą tkanką, a ich kultury nie określaj jako rynsztokową. Jak dobrze wiesz jestem za zachowaniem wysokiego poziomu, co wielokrotnie wyrażałem, jednakże jestem też za tolerancją odmienności, choć oczywiście w rozsądnych granicach. Możesz nie akceptować ich kultury, ale obrażać nie należy, a to od jakiegoś czasu czynisz.
Ty nie przedstawiasz swoich skrajnych poglądów. Tak jak w rzeczywistości pewne grupy nazywają pogardliwie inne, nazywając to swoimi poglądami... Nie! Nazwanie Wandystaniu chorą częścią organizmu jest obrazą a nie wyrażeniem poglądu. A możesz je mieć jakie chcesz, byleby przedstawiać właśnie je, a nie wystosowywać obrazy.
Jestem tak samo przeciwny tego typu stwierdzeniom zarówno od Ciebie jak i od Wandejczyków. To właśnie one prowadzą do konfliktu zamiast do rzeczowej debaty.
Mam szczerą nadzieję, że Mandragor Pupka przekona Wandejski lud do unikania zachowań separatystycznych i ignorowania takich wypowiedzi jak Twoje i zgodnie z postanowieniem doprowadzi do uspokojenia emocji. A wszystkie problemy Ksiestwa zostaną rozwiązane razem z Wandystanem.
Adamie, zmień retorykę, a myśli, jeśli wola, pozostaw niezmienione. Wykaż przejaw chrześcijańskiej dobroci. Daj sobie pomóc być lepszą jednostką. By kolektyw Cię nie gnębił, a zła prefektura nie chciała cenzurować. Adamie, chodź w tę długą podróż razem ze mną. Wesprę Cię w chwilach próby. Razem, w stronę jutrzenki postępu. Adamie? Co ty na to?
Pozdro z grobu.
Lewactwo jest brakiem ksztaltu. Jest efektem rozpadu, bylejakosci, zezwierzecenia nazwanego wolnoscia. Lewak nie moze nikogo uczyc ksztaltowania. Tak jak wielu ksiezy nie moze uczyc moralnosci. (zeby nie bylo, ze lewacy to jedyne zlo)
Spór narastał od co najmniej pół roku i jak zwykle Wandowie sprawdzali na ile sobie mogą pozwolić w swawolnej swej bezkarności.
Niestety trafili tym razem na Ojca Sądokracji w KS i chętnego do dowalenia tym co go osądzili.
Ten stan rzeczy dojrzał jak wrzód na dupie do przecięcia.
Wbrew pozorom dobrym wyjściem jest rozwiązanie wszystkich unii w Księstwie i rozpoczęcie porozumień od nowa.
Niech odłączy się Wandystan, Teutonia, Baridas, Sclavinia (pomysł Miszy) i zacznijmy dyskusję o połączeniu od nowa. Wtedy zdefiniujemy jako równoprawne podmioty dokąd może sięgać władza i zamordyzm Księstwa a gdzie jest sfera wolnego oddziaływania danej prowincji.
Po prostu dość kefaszyzmu i egalitaryzmu się nie sprawdzają, jesteśmy różni i mamy do swej różności prawo, nie stawiając państwa ponad jednostkę.
obawiam się, że pomysł Miszy to był taki żarcik. Kuriozalny, ale jednak żarcik.
W innym wypadku martwiłbym się bardziej o Miszę niż o stan Księstwa.
Sytuacja jest po prostu patologiczna i powtarza się co kilka, kilkanaście miesięcy. Należy zmienić system współpracy bo nie pomieścimy się w jednym koszyku wszyscy i skrajni lewacy z Wandystanu i konserwatyści bazylianie i Teutończycy.
Poza tym, chodzi o to, że A nie może eksterminować B i odwrotnie. Osobniki A-B powinny dążyć przede wszystkim do kompromisowej koegzystencji osobników A i B.
Poza tym obowiązuje zawsze prawo akcji reakcji, zwane też III Newtonowskim prawem społecznym. Np.: moje zachowanie ostatnie jest jego owocem. Im bardziej Prefekt Generalny ma na mnie wywalone, tym bardziej ja "tworzę mu zajęcie". To naturalizm, którego nawet najwięksi tego świata nie wyprą się i nie porzucą, bo jest to genetycznie wpisane w naturę człowieka.
Czy teraz już jaśniejszym jest o czym pisał JKW tow. Wander?
A co do łapotologii nie używajcie słów, których nie znacie! W pierwszej kolejności, nawet nie byliście godni trzymać sztyla od łopaty.
Wracając do tytułów i innych form uznania w państwie wirtualny, to wszystko się nie liczy, bo jedna osoba się tym zachwyca a dla drugiej jest to element walki o pewną narracje oraz jakaś niegodziwość stosowana wobec tej osoby, jedynie dla tego że nie przyjęto do wiadomości to co ta osoba myśli.
Ja mysle ze wiem dlaczego nie umiesz pojac. Pytanie: czy mieszkales kiedys za granica? A jesli tak - to gdzie, i jak dlugo?