D
o napisania wiersza pod tytułem
Pobudka Bestii zainspirowała mnie historia z odległych czasów, która opowiada o teutońskiej morskiej ekspedycji naukowej, która nieoczekiwanie zakończyła się gdziej w wodach Oceanu Centralnego. Celem ekspedycji było spożądzenie dokładnych map wschodniego wybrzeża Wirtuazji, a także stworzenie niezwykle ważnej mapy prądów oceanicznych. Przygotowania do wyprawy poszły sprawnie i 28 lipca 1534 roku okręt "Duma Hergolienów" razem z liczną załogą wypłynął z portu w Srebrnym Rogu. Ostatni raz statek widziano 2 tygodnie po wypłynięciu na środku Oceanu Centralnego. Ostatnimi obserwatorami tej legendarnej dziś jednostki byli członkowie załogi scholandzkiego statku handlowego "Neptun". "Duma Hergolienów" nigdy nie powróciła już do ojczyzny. Ponieważ nikt nie przeżył katastrofy nie wiadomo co się dokładnie stało. Istnieje hipoteza, iż okręt utonął na skutek sztormu, jednak żaden inny statek w tym rejonie nie zanotował jakiegokolwiek załamania pogody. Dlatego mój utwór jest jedynie artystyczną wizją możliwego przebiegu zatonięcia "Dumy".
W
raku nigdy nie odnaleziono. Nie wiemy też gdzie spoczywają kości rozbitków Mówi się, że Posejdon połknął okręt w całości w ramach kary, za to, że ludzie naruszyli spokój jego królestwa.
W 2014 roku wandejska łódź podwodna "Michaś" przeprowadziła dokładne przeszukanie dna morskiego w każdym miejscu w promieniu 40 mil morskich od domniemanego miejsca ktastrofy lecz znaleziono jedynie 2 - metrowy trójząb wykonany z 4 - karatowego złota. Naturalnie, w ostatnich latach powstało wiele hipotez oraz teorii spiskowych na ten temat. Czy mamy do czynienia z nowym Trójkątem Bermudzkim? Prawdy nie dowiemy się zapewne nigdy. Niech ten wiersz będzie przestrogą dla nas wszystkich...
Podczas ładnej pogody,
o spokojnej porze,
wielki i piękny galeon płynie przez otwarte, spokojne morze,
łagodne fale lekko pokładem kołyszą,
wszystko otoczone przeraźliwą ciszą,
burty ozdobione rzeźbami zjaw i duchów,
wszędzie obecna monumentalność i groza,
jednak to jedynie marta, drewniana łupina,
w obliczu potęgi morza,
nagle ze wschodu nadchodzą czarne chmury,
nadciąga wiatr,
ogromne fale,
i wszystko wokół się smienia,
niczym bestia budząca się nagle,
po wielu latach uśpienia,
kapitan woła:
- Zwinąć żagle!
ale jest już za późno,
wszelkie ludzkie wysiłki,
poszły niestety na próżno,
wściekłe fale burtę roztrzaskują,
zrozpaczeni ludzie do wody wyskakują,
tłuczą się oliwne lapmy,
cały statek tonie,
pokład spowity w ognistej koronie,
każdy z żyjących ma świadomość,
że za chwilę skona,
i już po wieki będzie więźniem,
Strasznego Podejdona.
Okręt już cały pogrążył się w otchłani,
lodowata woda niedobitków połyka,
już nikt nie żyje...
po kilku chwilach znów spokojne,
niewinne morze,
i niczym niezmącona cisza.
Dodam jeszcze, że wiersz powstał 2 dni temu, na plaży, podczas moich wakacji w Dźwirzynie. Na szczęście pogoda była super. Przez dwa tygodnie świeciło słońce i żadnego sztormu nie było :)
Co do dat to bym trochę pomarudził, ale suma smaru całe opowiadanie bardzo mi się podoba i jak na taki spontaniczny artykuł to bardzo fajnie wyszło:)