To nie będzie publicystyka najwyższych lotów. Nie będzie to też tekst obiektywny. Myśląc o bieżącej sytuacji politycznej w Księstwie, postanowiłem, że podzielę się z wami swoimi przemyśleniami. Mam nadzieję, że członkowie partii rządzącej i posłowie satelitujący wokół tejże nie poczytają poniższych słów jako zarzutów i pomówień. Dzielę się swoją oceną, mam do niej prawo. Jeśli pociągnie to za sobą skutki natury prawnej, przyjmę je z godnością.
Wszyscy pamiętamy swoiste polowanie, jakie pan kanclerz urządził sobie na pana Kakulskiego w poprzedniej kadencji Sejmu. Majestatyczny taniec krytyki i interpelacji, mających na celu przyłapanie ówcześnie rządzących na niedotrzymywaniu terminów lub w najlepszym razie "grę na zmęczenie materiału". Nie neguję tego. Moim zdaniem to postępowanie nieeleganckie, ale też, wynikające z praw opozycji.
Niestety, obecna opozycja, która postanowiła w sposób podobny postępować z RSO i panem kanclerzem, spotkała się z dość "ciekawą reakcją" rządzącej ekipy. Obecna siła RSO w Sejmie wynika w większym stopniu z problemów realiozowych i okołorealiozowych posłów i posłanek opozycji, niż z rzeczywistego poparcia społecznego. Kanclerz rezygnując, podał za powód poczucie braku wystarczającego poparcia.
Wypada w tym miejscu zaznaczyć, że owa argumentacja do mnie nie przemawia. Dlaczego zatem do tej pory panu Kanclerzowi nie przeszkadzało sprawowanie władzy przy pomocy większości, która faktycznie nie odzwierciedlała poparcia społecznego? Przecież taki stan rzeczy utrzymywał się co najmniej od kilku dni, poprzedzających rezygnację.
Eskalacja oporu opozycji wynikła, moim zdaniem, z wydarzeń dotyczących nowelizacji ordynacji wyborczej. Partia rządząca postanowiła w sposób zdecydowany odciąć się w meritum noweli od swojego programu. Przemycono co prawda pewne mało istotne niuanse, ale o najważniejszych zmianach, stanowiących gros noweli, słowa w programie RSO nie było.
Nie mi oceniać skąd taka rewolucyjna propozycja ze strony obozu rządzącego. Moje przypuszczenia jednak nie zakładają czystych intencji. Pozostawię je zatem dla siebie, by nie czynić nikomu zarzutów.
Rezygnacja kanclerza, w mojej ocenie była zagraniem obliczonym politycznie. RSO nie ukrywa, że w obecnej sytuacji zależy mu na skrócenie kadencji Sejmu. Dlaczego zatem nie poczyniono kroków w tym celu? Odpowiedź nasuwa się jedna. Niespodziewana, nagła dymisja kanclerza, wypadająca na tle posiadania przez RSO konstytucyjnej większości w Sejmie to ruch mający, moim zdaniem, na celu skompromitowanie opozycji. RSO sądziło, że książę (przecież z nim rozmawiano i przedstawiano mu intencje partii rządzącej) nie zgodzi się na propozycję rządu książęcego. Chodziło o to, by pokazać społeczeństwu, że ta zła opozycja, tak negująca wszystko nie ma alternatywy. Pytanie brzmi jednak czy można się dziwić temu, że posłowie opozycji postanowili poprosić księcia o rząd książęcy?
Otóż nie! Gdy do końca kadencji pozostaje miesiąc, a nic nie wskazuje, by RM miała się poddać do dymisji, zaś obóz rządzący posiada większość konstytucyjną, ciężko oczekiwać by ktokolwiek był przygotowany do nagłego przejęcia władzy. Osobiście też sądzę, że przejmowanie władzy przez opozycję przy obecnej konfiguracji miejsc w Sejmie mijałoby się z celem.
Byłoby to jednak świetną pożywką dla prowadzącej kampanię RSO. Opozycja miałaby miesiąc. Zarzucanie jej braku inwencji i czysto technicznych działań byłoby zapewne fundamentem kampanii.
Niemniej w obecnej sytuacji politycznej inny rząd, niż rząd techniczny nie ma racji bytu. Takim rządem miał być gabinet Księcia. Obóz władzy odrzucił ten pomysł jednomyślnie niemalże. Rozważmy jednak sytuację działania obecnej RM. Ograniczyła się ona do spraw czysto technicznych. W sumie jednym, ambitnie i aktywnie działającym jej członkiem jest kanclerz. Kanclerz, który strzelił focha na część społeczeństwa, które aktywnie prowadziło kampanię referandalną przeciwko nowelizacji. Kanclerz, który obecnie zajęty jest wewnętrznymi wyborami w RSO, a za chwilę, całą swoją uwagę skupi na kampanii wyborczej. Kanclerz, który obecnie bardziej poświęca się bojom z Bialenią o piksele, niż faktyczną animacją aktywności w Księstwie.
Moim zdaniem to bardzo zły stan rzeczy. Postępowanie RSO, w mojej ocenie, obliczone jest na interes partii, nie zaś interes ogółu społeczności. Skoro więc już doszło do takiej, a nie innej sytuacji, apeluję do RM, by do czasu wyłonienia nowego rządu starała się jak najlepiej wypełniać swoje obowiązki i nie poprzestawała na sprawach technicznych.
Rozumiem intencję RSO co do wyborów. Rozumiem dążność do ich przedterminowego biegu. Po prostu proszę o normalne działanie. Pozostawianie państwa w zawieszeniu jest najgorszym, co teraz może nas spotkać.
Inna rzecz, że skoro do skompromitowania opozycji wystarczy zrezygnować z władzy, to chyba naprawdę jesteśmy w niezłym kryzysie. " Gdy do końca kadencji pozostaje miesiąc, a nic nie wskazuje, by RM miała się poddać do dymisji, zaś obóz rządzący posiada większość konstytucyjną, ciężko oczekiwać by ktokolwiek był przygotowany do nagłego przejęcia władzy." - serio? :) Gdyby ktoś to napisał, bo ja wiem, w 2005 roku, śmiech niósłby się po wybrzeża Dreamlandu ;)